niedziela, 29 września 2013

Rozdział 2

Harry:

Kobiecy głos był melodyjny i słodki...ale nie można było powiedzieć tego samego o jego właścicielce. Kiedy tylko przekroczyłem próg pokoju, skrzywiłem się niezauważalnie. Przede mną stała Laura. Moja była dziewczyna.
- Harry! - pisnęła, gdy przeniosła na mnie wzrok, podbiegła do mnie i przytuliła. Wywróciłem oczami i odepchnąłem ją lekko od siebie. Nie chciałem mieć z nią kontaktu.
- Nie zmieniłem zdania - powiedziałem krótko i na temat. Przychodziła tylko wtedy, aby mnie o to pytać.
- Co? - zapytała. Jej oczy miały wyraz nieobecnych. Nie wiem czy tylko przybierała maskę głupiej czy...po prostu taka była. Do dzisiaj dla mnie pozostało to zagadką.
- Nie wrócę do ciebie - czułem się jak typowa nastolatka z problemami emocjonalnymi, podczas kiedy jej były prosi ją o jeszcze jedną szansę. Tak...tak właśnie się czułem.
- Oh, misiek - nienawidzę, kiedy ona tak do mnie mówi. - Dajmy sobie jeszcze jedną szansę - szła ze mną ramię w ramie. Zmierzałem ku restauracji, gdzie wezwał nas Paul.
- Nie - mówiłem twardo. Unikałem kontaktu wzrokowego. Modliłem się, aby nie pozwolili jej wejść za mną do pomieszczenia. Zamilkła. Dzięki Bogu.
- Harry! - zawołał Paul, który wynurzył się z restauracji hotelowej. - Pospiesz się, tylko na ciebie czekamy - przyspieszyłem, zostawiając w tyle Laurę. Byłem ciekaw, co tym razem wymyślił. - Pewnie słyszeliście o Festiwalu Zbiorów? - wszyscy pokiwaliśmy głową na znak, ze rozumiemy, o czym mówi. Usiadłem obok Zayn'a. Na przeciwko nas usadowiły się jakieś dwie dziewczyny, które nie mogły złapać oddechu. Przynajmniej tak to wyglądało. Patrzyły się na mnie. Przerażało mnie to. Jedna wydawała mi się znajoma, ale nie byłem pewien. - Poznajcie Camilę i Lucy - Paul wskazał ręką na dziewczyny. Camila? Tak! Teraz wiem. Znamy się od podstawówki, lecz nie zawsze się lubiliśmy. Przyjaźniła się...z Martiną. Od kiedy one przebywają oddzielnie?
- Jestem Harry - zwróciłem się bardziej do Lucy, niż do Camilii. Obdarzyłem ją uśmiechem, wyciągając ku niej rękę. - Tobie chyba nie muszę się przedstawiać - odwróciłem się do blondynki. Jej twarz wyrażała więcej, niż "chcę cię zabić". Przeszły mnie ciarki.
- A gdzie jest trzecia członkini? - zapytał Paul, rozglądając się po restauracji.
- Jestem - usłyszałem głos obcasów. Między Camilą a Lucy usiadła brunetka. Spojrzałem na nią, lustrując ją wzrokiem. Nie wierzyłem w to, co widzę.

Martina:

Usiadłam pomiędzy dziewczynami. To była nasza jedyna szansa na odniesienie sukcesu w branży muzycznej. Po zakończonym występie Paul podszedł do nas i zaproponował koncert na arenie O2. W sumie, to nie koncert, bo głównie śpiewamy covery znanych piosenek, ale tak czy siak, byłam podekscytowana. Pomyślałam, że to może być droga do zrobienia kariery. Spóźniłam się trochę, ale teraz już siedziałam wraz ze wszystkimi. Paul zaproponował nam również opiekunów, którzy pomogą nam popracować na wokalem i choreografią. Dzisiaj miałyśmy ich poznać. Aktualnie siedziałam na przeciwko pięciu chłopców. Mężczyzn. Albo może chłopców? Nie wiedziałam, jak ich nazwać. Więc...siedziałam na przeciwko One Direction. W pewnym momencie dotarło do mnie. Przed One Direction?! Moją uwagę przykuł brunet. Wpatrywał się we mnie jak...w obrazek. Jego loki opadały na jego twarz. Zaraz...loki? Przyjrzałam mu się dokładnie. Gdybym teraz coś piła, udławiłabym się. Czy to on?
- Martina - z zamyślenia wyrwała mnie Lucy. - Coś nie tak? Gapisz się na niego - wyszeptała, chichocząc pod nosem. Szturchnęłam ją łokciem.
- A więc tak - zaczął Paul. - Chłopcy, poznajcie Lucy, Camilę i Martinę, wasze...pupilki - zaśmiał się. - Możecie dziewczyny wybrać sobie opiekunów chyba, że nie chcecie - Na początku nie zrozumiałam, o co mu chodziło. Mamy wybrać sobie opiekunów? Zanim zdążyłam powiedzieć, że wszyscy mogą nam pomóc, dziewczyny zerwały się chórkiem.
- Ja biorę Zayn'a i Liam'a - krzyknęła Lucy, wciskając się miedzy chłopców.
- A ja Niall'a i Louis'a. Jeśli nie macie nic przeciwko - Camila uśmiechnęła się do nich. Niall poklepał wolne miejsce obok siebie, a ona usadowiła się obok nich. Pozostał jeden. Harry. Tak, to bez wątpienia był on.
- Harry, wygląda na to, że masz Martinę tylko na wyłączność - zaśmiał się. - Przejdźcie się gdzieś na miasto, poznajcie się, bo jutro popracujemy nad choreografią - zwrócił się do wszystkich.
- Tak szybko? - krzyknęła Lucy. Ona zawsze była wybuchowa.
- Jeżeli chcecie za tydzień wystąpić na arenie O2, trzeba się przyszykować
- Za tydzień? - Ona naprawdę działała na nerwy.
- Lucy, tak, za tydzień - odezwałam się.
- Co powiecie na ognisko? - zaproponował Niall. - Głodny jestem - pomasował się po brzuchu.
- Może być i ognisko - wstałam ze swojego miejsca. W dalszym stopniu nie mogłam w  to uwierzyć, że Harry przede mną siedzi. I nie przywitałam się z nim. - Harry - szepnęłam. Zerwał się z miejsca i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.Wszyscy zwrócili na nas wzrok, ale nie obchodziło mnie to. - Tęskniłam - czułam, że za chwilę zaleję się łzami.
- Naprawdę? - zapytał, odsuwając mnie na długość rąk. Pokiwałam głową. - Ja też
- Dosyć migdalenia się, głodny jestem! - nie trzeba było się długo zastanawiać, kto podniósł głos. Chłopcy wybuchli śmiechem. Ja zresztą też.

Wyszliśmy z budynku, kierując się w stronę sklepu. Aby zrobić ognisko, trzeba mieć co jeść
- Co robiłaś przez ten czas? - odezwał się Harry. Byliśmy w tyle.
- Założyłam zespół, poznałam Lucy, uczyłam się. Tak w kółko. Nudno było bez ciebie- dodałam szeptem. Z resztą, sama nie wiem czemu.
- Mnie też było nudno. Pewnie słyszałaś w telewizji i w Internecie, co wyprawiamy, ale to nie jest to samo, co przebywanie z tobą - dodał z uśmiechem. Dałam mu sójkę w bok.
- Ej! Tobie się powodzi, a mnie? 
- Gdyby tobie się nie powodziło, to nie byłoby ciebie tutaj - wyszczerzył swoje zęby. Jak mi tego brakowało.
- W sumie racja - westchnęłam. Arena O2, a potem? Albo dalszy rozwój kariery, albo kolejne lata grania na Festiwalach. W ogóle, dlaczego ja się tak tym przejmuję? Jak się nie uda, to trudno! 

Mijaliśmy uliczki. Zdziwiłam się. Przecież to One Direction, a nikt się na razie nie przyczepił. Skręciliśmy za budynek. Dlaczego muszę mieć taki długi język? Jak na życzenie, pod sklepem stały tłumy.
- One mają jakąś rozpiskę waszego planu dnia czy coś? - rzuciłam do Harry'ego.
- Przyzwyczailiśmy się. Mamy wejście awaryjne - zaśmiał się. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szerokim łukiem okrążyliśmy sklep.
- Wejście dla personelu? - spojrzałam na Harry'ego krzywym wzrokiem. 
- Wejście dla personelu i One Direction - podkreślił, na co ja zachichotałam. Weszliśmy tylnymi drzwiami. Chłopcy witali się z pracownikami. Widać, że to nie pierwszy raz, kiedy fanki obległy sklep. 
- Ok, rozdzielamy się i bierzemy to, co jest potrzebne - Porozdzielaliśmy się, a Louis wręczył nam listę zakupów.

Przemierzałam z Harry'm regały sklepowe w poszukiwaniu przekąsek. Nie wiem, dlaczego, ale zawsze muszę, ale to muszę mieć przy sobie żelki. Znalazłam odpowiedni regał.
- Serio? Na samej górze? - jęknęłam. Paczka moich ulubionych słodyczy była na samej górze. Podskakiwałam w nadziei, że ją dosięgnę, ale nic z tego.
- Co ty robisz? - zaśmiał się Harry, kiedy znalazł się obok mnie z koszykiem pełnym wytyczonych nam produktów.
- Natura musiała mnie pokarać niskim wzrostem, albo te półki są tak specjalnie wysokie - brunet przewrócił oczami i bez problemu wziął do ręki żelki. Dziesięć paczek.
- Dziesięć? - spojrzałam na niego pytająco.
- Wiem, ile potrafisz ich zjeść, a ja też może skorzystam - wzruszył ramionami. Ruszyliśmy do kasy. Coś czułam, że nieprędko stąd wyjdziemy. Kolejka była ogromna. Przy kasie można było słyszeć krzyki.
- Tylko nie to - szepnął Harry. Chwilę potem przeciskał się w stronę kasy, a ja za nim.

_____________________________________________________

Taak, spotkanie :D Może i nieidealne, bo dzisiaj to pisałam, ale  myślę, że się podoba :)

○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.

○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".

○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".

○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)

Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)



xoxo, Sashelle

sobota, 21 września 2013

Rozdział 1.

Martina:

Było piękne słoneczne popołudnie. Słońce świeciło i sprawiało, że ludzie mieli ochotę tańczyć i śpiewać. Dookoła mnie coraz więcej rodzin rozkładało koce i siadało wygodnie, by w spokoju posłuchać dalszego koncertu. Ja w tym czasie nie mogłam się nacieszyć swoim szczęściem. Pogoda dopisywała - co w Londynie zdarzało się dość rzadko. Miałam najlepsze przyjaciółki na świecie i dałyśmy dzisiaj czadu na scenie. Festiwal zbiorów okazał się świetnym miejsce, żeby pokazać, co potrafimy. Jeżeli dobrze pamiętam to był nasz pierwszy występ przed tak dużą publicznością. Zazwyczaj grywałyśmy w  klubach dyskotekowych.Jednak nigdy, gdy schodziłyśmy ze sceny nie podchodził do nas żaden znany menadżer, który chciałby zaproponować współprace z wytwórnią muzyczną.  Mimo wszystko nigdy nie traciłam wiary w nas i nasz zespół. Snułyśmy w trójkę marzenia o światowej trasie koncertowej i nagraniu pierwszej debiutanckiej płyty mając nadzieję, że w końcu się spełnią.
Rozglądając się po parku, zauważyłam moje przyjaciółki zmierzające w moją stronę.Dziewczyny nigdy nie potrafiły być poważne. Nawet teraz wracały i śmiały się w niebo głosy. One i ich  pomysły. Zawsze powiedziały lub zrobiły coś głupiego, co później długo wspominałyśmy. Często się też kłóciłyśmy - zazwyczaj robiły to Camila I Lucy, ale i ja nie byłam święta. Zdarzało mi się wybuchnąć i powiedzieć parę słów za dużo, mimo wszystko zawsze dochodziłyśmy do porozumienia i zapominaliśmy o całej sprawie. Uwielbiałam te dwie dziewczyny i nie wyobrażałam sobie życia bez nich. Każda z nich była uniwersalna i wiele nas różniło, tak jak wiele nas łączyło - jak na przykład zamiłowanie i pasja do muzyki.
- Dziewczyny co tak długo, zanudziłam się tu prawie na śmierć - powiedziałam i przytuliłam je
- Wow, wow zawsze kiedy tak robisz to masz do tego konkretny powód - Camila znała mnie prawie na wylot. Wiedziała kiedy jestem dobita i potrzebuje pocieszenia - powiedz co się stało ? zapytała
- Nie nic takiego, po prostu wspominałam dawne czasy i tak jakoś.... - urwałam nie chciałam się rozczulać. Szybko zmieniając temat, zaczęłam rozmawiać o naszym dzisiejszym koncercie. Nie zwracając na nikogo uwagi zaczęłyśmy paplać jak szalone. Nagle zza moich pleców usłyszałam ciche "Przepraszam". Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zauważyłam więc wróciłam do rozmowy. Jednak po chwili znowu usłyszałam to słowo. Odwróciłam się do tył i zobaczyłam... mężczyznę. Miał na sobie garnitur i dziwnie się nam przyglądał.
- Mogę jakoś panu pomóc - facet był trochę dziwny. Małomówny i tajemniczy.
- W zasadzie tak...- powiedział - szukam trzech dziewczyn, które tu dzisiaj występowały. Wiecie gdzie mógłbym je znaleźć ?
- To my - rzuciła krótko Lucy - a o co chodzi ? - spytała
- Cóż... mam dla was propozycje nie do odrzucenia...

Harry:

 Leżałem właśnie w swoim hotelowym łóżku i rozmyślałem. Mam czterech wspaniałych kumpli, zespół i najlepszych fanów na świecie, ale mimo wszystko nie czuję się do końca szczęśliwy. Rodzina wspiera mnie cały czas i wiem, że w każdej sytuacji mogę na nich liczyć. Najbardziej wspierała mnie moja siostra Gemma. To ona cały czas nade mną czuwała i nie pozwola, aby woda sodowa  uderzyła mi do głowy, jednak nie mogła mi dać jednej rzeczy... miłości. I nie chodzi tutaj o miłość siostrzaną, tylko uczucie jakie rodzi się miedzy dwoma ludźmi. Tego mi najbardziej brakowało. Przecież mam wszystko: pieniądze, dom i sławę, lecz miłości mieć nie mogę. Boję się zakochać. Dlaczego ? Cały czas zadaję sobie to pytanie i odpowiedź się nie zmienia. Nie mógłbym   znieść myśli, że ta druga osoba mogłaby być  ze mną tylko ze względu na popularność. Chciałbym znaleźć dziewczynę, która pokocha mnie za to jaki jestem, a nie dlatego, że nazywam się Harry Styles. Jest to trochę dziwne uczucie. Móc mieć wszystko, a jednocześnie nie mieć niczego, co tak naprawdę wnosiłoby do twojego życia sens.
Wielokrotnie już myślałem, aby zakończyć swoją karierę w zespole  i zawsze dochodziłem do tego samego wniosku. Nie mogłem zostawić chłopaków oraz zawieść wszystkich naszych fanów, bowiem wiedziałem, że jeżeli odejdę One Direction się rozpadnie, a przecież osiągnęliśmy tak wiele. Wydaliśmy dwa debiutanckie albumy i jesteśmy w trakcie nagrywania trzeciego. Tworzymy właśnie nasz własny film  i miałbym to wszystko zniszczyć tylko dlatego, że nie mam możliwości znaleźć prawdziwej miłości. Nie. Byłbym wtedy okropnym człowiekiem, samolubnym. Nikt by mnie już  nie pokochał.
- Harry, Harry jesteś ? - usłyszałem pukanie do drzwi  i już po chwili w pokoju zjawił się zaspany Zayn.
- Tak jestem, dlaczego miałoby mnie nie być ? - zapytałem
- Nie wiem, tak tylko spytałem - odpowiedział.
- Aha, ok a po co przyszedłeś ?
- Dzwonił do mnie przed chwilą Paul i powiedział, że mam wszystkich obudzić i za 15 minut mamy wstawić się w restauracji hotelowej - chłopak wypowiadając to jedno zdanie co chwile ziewał. Widać było, że nasz menadżer wyrwał go ze snu.
- A powiedział o  co chodzi ?- nie miałem ochoty się już dzisiaj z nikim spotykać. Chciałem odpocząć, byłem zmęczony po dzisiejszym koncercie.
- Nie wiem... nie pamiętam, ale wspominał coś o nowych podopiecznych lub coś podobnego.
- Spoko to zaraz tam zejdę.
Zayn wyszedł obudzić resztę chłopaków. Nie miałem ochoty się teraz spotykać z Paulem, ale nie miałem wyboru. Poszedłem więc do łazienki wziąć prysznic i przebrać się w świeże rzeczy i już po chwili byłem w drodze do restauracji. Wchodząc do niej usłyszałem bardzo ładny kobiecy głos. Głos, który już kiedyś słyszałem, i...który bardzo dobrze znałem.... 

_____________________________________________________

Witajcie kochani ! Możecie cieszyć się już pierwszym rozdziałem na naszym blogu. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Liczymy ( razem z Oliwią )  na dużą liczbę pozytywnych komentarzy. Dla was to tylko chwila, a dla nas motywacja do dalszego pisania. Dodawajcie się też do obserwatorów i czekajcie na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)

○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.

○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".

○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".

○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)

Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)



xoxo, Ala

wtorek, 10 września 2013

Prolog

Harry:

Moje życie diametralnie się zmieniło. Trudno uwierzyć, że zaszedłem aż tak daleko. Blask fleszy otulał moją twarz podczas, kiedy stałem na ogromnej scenie wraz z resztą zespołu, a do naszych uszu dobiegały piski i krzyki fanek, których było całkiem sporo. Wszystko, co robimy, robimy z czystej przyjemności i pasji. Wiemy, że uszczęśliwiamy tym miliony osób. Wiadomo, że wszystko ma swoje plusy i minusy. Fałszywi przyjaciele, plotki, obelgi. Staram się tym zbytnio nie przejmować, ale czasem nie da się tego uniknąć i coś obije się o uszy. Paparazzi są wszędzie. Kiedy jesz, kiedy jesteś na spacerze, a nawet wtedy, gdy wykonujesz codzienne czynności. Potrafią naprawdę namieszać w Twoim życiu, co nie jest taką dobrą sprawą. O tym przekonałem się nieraz na własnej skórze.

Moje życie tuż przed X-Factor'em wyglądało zupełnie inaczej. Odwrócone o 180 stopni. Byłem wtedy jeszcze zwykłym nastolatkiem uczęszczającym do normalnej szkoły. Nie podejrzewałem, że to może się zmienić. Moja rodzina zawsze mnie wspierała. Wiedziałem, że mogę na nią liczyć. Ale była też ona - brunetka o pięknych oczach i idealnej cerze. Znam ją odkąd pamiętam, ale potrafiła na każdym kroku zadziwić. Nigdy nie mogłeś przewidzieć jej reakcji. Była jak...kinder-niespodzianka. Tak. Wiem, że to trochę komiczne, ale tak właśnie było. Gdy ty myślałeś, że odsunąłeś kolejną warstwę, ona potrafiła ukazać coś zupełnie innego i niezwykłego. Nigdy nie wchodziła dwa razy do tej samej rzeki, a kiedy podejmowała decyzje, to była tego pewna. Tak samo ja byłem pewny swojego uczucia względem niej. Wszystko zaczęło się w podstawówce. Szczeniackie zakochanie. Ale wszystko rozkwitło, kiedy nastał kolejny etap nauki za nami - gimnazjum. Trafiliśmy do tej samej klasy. Staliśmy się przyjaciółmi. I to naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Nie oczekiwałem niczego więcej, jednak wewnątrz mnie coś wręcz krzyczało, abym wykonał ten krok, kiedy spędzaliśmy czas tylko we dwoje wspominając dawne czasy, pomagając sobie w zadaniach domowych czy też oglądając filmy. A muszę przyznać, że było tego całkiem sporo. Pewnie zastanawiacie się, co mnie powstrzymywało. Przyjaźń. Tak, to ona potrafi nieźle namieszać. Bałem się, że mnie odrzuci, że ją stracę i już nigdy nie będzie jak dawniej. A tak przynajmniej mogłem spędzać z nią czas, patrzeć na jej piękny uśmiech, pocieszać. To mi w zupełności wystarczało...ale tylko na chwilę. Człowiek w całym swoim procesie dorastania pragnie nowych doświadczeń. Moje uczucie do niej stale rosło, a stopa naszej znajomości tkwiła w miejscu. Jednak nie zrobiłem nic, by ją poruszyć. Później pojawiłem się w X-Factor'ze. Szczerze mówiąc byłem przekonany, że mi się nie uda, a werdykt ogłoszony tylko to potwierdził. Szokowała mnie jednak wiadomość, że pracuję w zespole wraz z czwórką nieznanych mi kompletnie ludzi. I właśnie wtedy poznałem Niall'a, Louis'a, Zayn'a i Liam'a. Teraz wiem, że to była najlepsza decyzja Jury, jakąkolwiek usłyszałem. Wiele razem przeszliśmy. Wiadomo, każdy ma swoje wzloty i upadki, ale pomimo tego, zawsze trzymamy się razem. 

Zastanawiam się teraz nad kilkoma rzeczami. Czy od mojego pojawienia się w X-Factor'ze, Martina pomyślała o mnie chociaż raz? Czy widziała moje starania? Co o tym wszystkim myśli? Tak bardzo chciałbym ją o to spytać. Nasz kontakt zerwał się ot tak...i nie wrócił...

Martina:

Proponuję tutaj moją solówkę - wtrąciła Camila, patrząc na nas tym swoim błyskiem w oku.
- Dlaczego twoją? Ja chciałam mieć solówkę! - dziewczyny przekrzykiwały siebie nawzajem. Nie wiem, co one widziały w tej solówce. Za trzy dni miałyśmy wystąpić na corocznym festiwalu zbiorów. Organizują go odkąd sięgam pamięcią. Zawsze we wiosnę. Nasz zespół został założony rok temu, dokładnie w ten sam dzień, który odbywa się festiwal. Udział w nim będzie czymś również w rodzaju naszego świętowania. Pomimo tego, że od dobrych dwunastu miesięcy tworzymy muzykę, nie posiadamy nazwy zespołu. Być może dlatego, że Lucy bardzo lubi targować się z Camilą. Czasem wydaje mi się, że jestem tutaj jedyną normalną osobą.

Dlaczego założyłyśmy zespół? Od małego interesuję się muzyką. Zawsze pociągało mnie w niej to, że można wyrażać poprzez nią swoje uczucia i poglądy. W podstawówce należałam do chóru szkolnego, który nie należał do zbyt utalentowanych, ale można było przynajmniej się pośmiać, jak to niektórzy chłopcy w okresie mutacji próbowali zaśpiewać jakąkolwiek piosenkę. 

Gimnazjum było dla mnie miejscem, gdzie rozwijałam swój talent. Mnóstwo zajęć pozalekcyjnych dałaby mi te możliwości. Tam chór wyglądał już zupełnie inaczej - profesjonalne przygotowania, koncerty, oficjalne stroje. Raz nagraliśmy nawet płytę, która cieszyła się dużym zyskiem. Do klasy trafiłam również z Harrym. Stał on się moim najlepszym przyjacielem. Z Camilą rozstałam się w podstawówce. Jej tata wyjechał za granicę, a ona z nim. Uczyła się w Niemczech, co dobrze jej zrobiło. Zawsze czuła się niepewnie podczas lekcji niemieckiego, a tam miała okazję się doszkolić. Z Lucy jeszcze się nie znałam, czego okropnie żałuję. Można powierzyć jej absolutnie wszystko. Może i na zewnątrz wygląda na pyskatą i niegodną zaufania osobę, ale kiedy pozna się ją bliżej, żaden sekret nie ma prawa wylecieć z jej ust. Z Camilą jest inaczej. Potrafi dotrzymać tajemnic, ale jeżeli ten sekret jest na prawdę poważny, od którego, jak ona to ujmuje, zależy los całej naszej galaktyki, uważa, że powinna powiedzieć o tym właściwej osobie, której się on tyczy. W sumie, to nawet dobre. Nie wiem, dlaczego, ale pomimo tego, iż Camila jest większą paplą od Lucy, coś trzyma mnie z nią o wiele bliżej. Może dlatego, że znamy się od pieluch?

Moje zamiłowanie do muzyki jeszcze bardziej wzbudził Harry. On również, tak jak ja, kochał muzykę. Słuchaliśmy tych samych zespołów i uwielbialiśmy te same piosenki. Podczas lekcji muzyki, zawsze to on był wywoływany do za reprezentowania piosenki. Nie dziwię się, jego głos był rewelacyjny. 

W jego zachowaniu było coś...nadzwyczajnego. Często się do mnie uśmiechał, pocieszał, słuchał z zainteresowaniem, doradzał. Zawsze był do mojej dyspozycji. Nawet najlepszy przyjaciel tak nie robi. Wiadomo, że też chce mieć trochę czasu dla siebie, ale Harry mówił, że mogę do niego dzwonić nawet w nocy. Uważałam te gesty za przyjacielskie, ale zdawało się, że jego oczy mówią co innego...piękne oczy. Zakochałam się. Tak, tak było. Wtedy już wiedziałam, że przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Za każdym razem, kiedy chciałam powiedzieć, co mi leży na sercu, tchórzyłam. Uważano mnie za najodważniejszą dziewczynę w klasie. Widocznie każdy ma również słabe strony.

Przyszedł moment, kiedy czułam, że jestem gotowa na wyznanie, jednak pojawiły się kolejne komplikacje. Nie, to nie moje tchórzostwo. To pasja. Harry zrobił coś, o czym ja nie pomyślałam. Poszedł do X-Factor'a. Był moim przyjacielem, więc wspierałam go duchowo, oglądając każdy odcinek z jego udziałem. Niewiarygodne było to, że przyszedł sam, a wyszedł z zespołem. Mój świat pękł jak bańka mydlana. Wyjechał w trasę, nagrywał płyty. Tyle razy chciałam się z nim skontaktować, lecz w jednym momencie pomyślałam sobie, żebym odpuściła. Powodzi mu się w życiu. Ma to, czego pragnął. Nie zawracałam mu głowy i pozwoliłam cieszyć mu się jego sukcesem...

_____________________________________________________

Witam serdecznie wszystkich czytających! Przed Wami prolog tego świeżutko upieczonego bloga o Harry'm Styles'ie. Prowadzę go razem z Alą. 
Na wstępie, chcę Wam podać kilka informacji.

○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę - Raz dodaję ja, potem Ala, znowu ja i następnie Ala. Teraz wypadło, że rozdział I napisze Ala :D

○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".

○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".

○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)

Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)
Tylko prosiłabym, aby robiono to w sposób kulturalny.


xoxo, Sashelle