Louis :
- Przecież musiałem mu zabrać, te kluczyki -chodziłem nerwowo w tę i z powrotem po naszej garderobie
- A nie sądzisz, że to trochę zbyt szybko ? - zapytała Zayn - ja wiem, że on ją kocha bo to widać. Sam przez to przechodziłem - nagle zaśmiał się gromkim śmiechem, ale za chwile znowu spoważniał - oni dopiero dwa dni temu się spotkali ! - to już nie był jego łagodny, męski ton głosu. Wszystko co mówił, starał się wymawiać, w moją stronę. Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak jakby chciał mi coś wyrzucić.
- Zayn - chciałem zacząć spokojnie, ale po chwili nie wytrzymałem i wybuchłem - Harry jest moim przyjacielem i widzie co się z nim dzieje, kiedy jest i myśli o tej dziewczynie. Pozwoliłem mu pójść tylko jeden krok do przodu, to wszystko - kiedy skończyłem mówić, zorientowałem się, że mój ton głosu strasznie się uniuół. Może nawet bardziej niż bym tego chciał.
- Wow, wow, wow stary nie unoś się tak, przecież nikt cie tu o nic nie oskarża, a drzesz się jakby Cię ze skóry obdzierali - ton Liama zdawał się mnie uspokajać.
- Sorry chłopaki - rzuciłem szybko i wyszedłem z pomieszczenia.
Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Harry był moim najlepszym kumplem i nie chciałem, żeby się męczył. Miałem małą nadzieję, że on kiedyś to doceni i będzie mi za to dziękował. Tak jak ja dziękowałem jemu. Tak, pamiętam to jak dziś. Po zakończeniu X Factor'a nie mogłem uwierzyć, że dalej będziemy rozwijać swoją karierę. W jednym z miast Wielkiej Brytani miałem okazję porozmawiać z wieloma fajnymi dziewczynami, jednak nie miałem odwagi zagadać do NIEJ. Eleanor moja obecna dziewczyna, dzięki kumplowi takiemu jak Harry jesteśmy teraz razem. Może gdyby nie on i jego sztuczki w podrywaniu dziewczyn, byłbym teraz singlem. Często zastanawiam się co by było gdyby. Jestem szczęśliwy, ze wtedy mi pomógł. Będę jego dłużnikiem do końca życia, chociaż kto wie, może nie długo spłacę swój dług....
Zamyślony swoimi sprawami, nie zauważyłem, że idąc długim korytarzem doszedłem już do studia. Byli już tam wszyscy. Wszyscy to znaczy : Harry, Martina, Lucy i Camila. Reszty chłopaków jeszcze nie było. Nie czekając ani chwili dłużej podszedłem do swoich podopiecznych i rozpoczęliśmy pracę.
Martina:
Byłam prawie w stu procentach pewna, że Camili wpadł w oko Louis. Ciągle się do niego uśmiechała i robiła maślane oczy. Nie zdarzało się to u niej często. Zazwyczaj, kiedy spotkała fajnego chłopaka. Nie można było zaprzeczyć Lou w rzeczy samej był fajny. Ba, to nawet mało powiedziane, on jest bardzo utalentowany i przystojny, co na pewno bardzo podobało się mojej przyjaciółce.
Tak się im przyglądając zapomniałam nawet gdzie się znajduję. Studio, Studio One Direction. Wszystko było tu takie.... inne niż sobie wyobrażałam. Większe. Samo pomieszczenie nie zrobiłoby większego znaczenia na osobie, która bywała już w wielu innych studiach. Dla mnie jednak było to coś wyjątkowego.Nigdy jeszcze nie miałam możliwości przebywania w takim pomieszczeniu. Było tutaj bardzo dużo nowoczesnych sprzętów, których nazwy nawet nie znałam. Pod ścianą w drugim końcu pokoju leżały, porozwalane na podłodze kable. Było ich tam tak dużo, że zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś kiedykolwiek potrafił by je odplatać.
- Hej Martina, ty ziemia - ręka Harry'ego pojawiła się nagle przede mną, oznajmiając mi, że nie skupiam się nad tym, nad czym powinnam. - Przez chwilę zacząłem się zastanawiać, czy potrafisz spać z zamkniętymi oczami - odkąd pamiętam Harry zawsze śmiał się ze swoich mało śmiesznych żartów. Tym razem nie było inaczej, jego szczery śmiech był taki zaraźliwy, że sama zaczęłam się śmiać, co jeszcze nigdy mi się nie przytrafiło.
- Nie wiem czy wiesz - zaczęłam mówić, lekko się uspokajając - ale twoje gł;upie teksty nadal mnie nie śmieszą - rzuciłam z ironią.
- Ale się śmiałaś - jego oczy rozbłysły, a na ustach zagościł ten piękny uśmiech, który tak zawsze bardzo kochałam. Tego mi chyba brakowało najbardziej. Przez te długie trzy lata, które przeżyłam bez niego musiałam sobie jakoś radzić, bez jego śmiechu, pięknych zielonych oczu i nadal kręconych, kasztanowych włosów - Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytał. No, tak. Znowu zostałam przyłapana na tym, że nie kontroluje swojego wzroku. Lekko się speszyłam i na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nie wiem czemu, ale zdarzało mi się to tylko wtedy, kiedy byłam w obecności Styles'a. Nawet wtedy, jeszcze w szkole. Kiedy rozmawiałam z każdym innym chłopakiem byłam pewna siebie i nigdy nie pozwoliłabym sobie na coś takiego, a przy nim....
Chciałam właśnie wstać, kiedy Harry przeczesał ręką swoje bujne włosy. Moje nogi w tej samej chwili zrobiły się jak z waty. Zadecydowałam zostać w swojej pozycji, nie chcąc się przewrócić.
- To co zaczynamy od początku - powiedział i puścił do mnie oko.
Zaczęłam śpiewać jedną z piosenek, która miała pojawić się na naszym koncercie.
- Nie, nie. Stop, źle ! - krzyknął, ale wyczułam w jego głosie lekkie rozbawienie. - Musisz to wyśpiewać bardziej naturalnie, nie zbyt siłowo - zaczął mnie pouczać. - I przede wszystkim nie fałszuj. Kiedy śpiewasz długie "a" skoncentruj się aby barwa twojego głosu nie schodziła zbyt nisko, bo wtedy brzydko brzmisz.
- Harry nienawidzę kiedy mnie poprawiasz. Z tej perspektywy wcale się nie zmieniłeś.
- Moja droga, nie buntuj mi się tutaj - szybko zmienił swój ton "nauczyciela" na bardziej uwodzicielski. Nie wiem czy wiedział, ale na mnie nie bardzo to działało. - Jeżeli chodzi o śpiew, to jestem od ciebie bardziej doświadczony i niestety, podkreślam niestety musisz mnie słuchać.
- Ale ja już jestem zmęczona - wiedziałam, że Hazza nie znosił kiedy marudziłam, a ja nie wiedziałam jak mam mu się odgryźć, więc postanowiłam zwalić całą winę na moje wymuszone zmęczenie.
- Ok w takim razie zrobimy sobie przerwę - kiedyś zastanawiałam się czy on udaje, czy naprawdę jest taki głupi. Nie zrozumiał mojej aluzji wypowiedzianej w jego stronę. No cóż, głąby już tak czasami mają.
- A nie możemy skończyć już na dzisiaj - zapytałam swoim najsłodszym głosem na jaki było mnie w tej chwili stać.
- Teoretycznie moglibyśmy, ale czy nie sądzisz, że nie zrobiliśmy zbyt wielkich postępów.
- Ty i te twoje "teoretycznie" w szkole zawsze mnie to wkurzało - odwróciłam wzrok.
- Dobra - powiedział - kończymy już, ale musisz coś teraz dla mnie zrobić - to był szantaż. Harry chciał zakończyć pracę, ale musiałam coś dla niego zrobić
- Słucham co takiego ? - z tego co udało mi się zaobserwować, mój zażenowany głos nie zrobił na nim większego wrażenia.
- Wyjdziemy teraz z tego studia i .... - przerwałam mu
- I co ? - zapytałam
- I pójdziemy napić się razem kawy - jego odpowiedź lekko mnie zaskoczyła. Myślałam, że będzie wymagał od mnie czegoś bardziej... wymagającego.
- Cóż.. w takim razie idziemy - chwyciłam swoją kurtkę i wyszliśmy ze studia.
_____________________________________________________
Siemka kochani, jeżeli doszliście już tutaj to znaczy, że przeczytaliście 5. rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Jeśli tak skomentujcie, dla was to naprawdę chwilka a my cieszymy się, jeżeli widzimy dużą liczbę komentarzy pod rozdziałem. Motywuje nas to do dalszego działania :)
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy
na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli
macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze
nikogo nie zabiła :)
xoxo, Ala
niedziela, 20 października 2013
poniedziałek, 14 października 2013
Rozdział 4
Martina:
- Rozmawiałaś wczoraj ze Styles'em, opowiadaj - Lucy dźgnęła mnie w bok łokciem, puszczając przy tym oczko. Westchnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Marzyłam o tym, aby Camila wróciła już z kuchni. Nie lubię rozmawiać na ten temat.
- Co mam mówić? Po prostu pytałam się, o której mamy próbę - rzuciłam niechętne spojrzenie w stronę mojej przyjaciółki.
- Na początku nie wyglądało, jakbyś z nim rozmawiała TYLKO o próbie - podkreśliła. - Byłaś speszona - zachichotała.
- I to cię tak bawi? - patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Co kogo bawi? - do salonu weszła Camila z kubkami herbaty dla nas wszystkich. Położyła je na stoliku i usiadła obok nas po turecku.
- Martina nie chce się przyznać, o czym rozmawiała wczoraj z Harry'm - Lucy wymownie poruszała brwiami.
- Och, daj jej spokój - machnęła ręką - Później mi powiesz, co nie? - to pytanie było kierowane w moją stronę.
- Taa, jasne - odpowiedziałam sarkastycznie. Działały mi na nerwy..ale i tak je kocham. Spojrzałam na nie i przewróciłam oczami. - Spytał mnie tylko czy kogoś mam i...
- Aha!! Dlatego się speszyłaś - Lucy wskazała na mnie palcem.
- Uspokój się, kobieto. Nawet jeśli, to co? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Oni ci się nadal po...
- Nawet nie kończ! - wstałam z podłogi. - Mówiłam wam, że z tym skończyłam. Nie widzieliśmy się od 3 lat
- Ale teraz się widzicie. Mało tego, my z nimi PRACUJEMY - Camila musiała dorzucić swoje przysłowiowe trzy grosze. Takie wypowiedzi nakręcają Lucy jeszcze bardziej i nie przestaje zadawać bezsensownych pytań czy też wygłaszać swoich "mądrości".
- Może warto dać temu jeszcze jedną szansę? Wczoraj tak się na ciebie patrzył. Tym maślanym wzrokiem...tą miną - nie wytrzymałam i uderzyłam ją w głowę poduszką.
- Lucy! To, że ty chcesz, aby ktoś na ciebie patrzył nie znaczy, że Harry tak robił - Bawiło mnie jej zachowanie. Camila podniosła rękę.
- W sumie...popieram ją. Faktycznie, dziwnie się wczoraj na ciebie gapił - obie zachichotały. - Daj mu szansę - przez moją głowę przelatywało mnóstwo myśli. "Coby było, gdyby..." Nie ukrywam, że nawet w najmniejszym stopniu Harry nadal mi się podoba, ale mój charakter się nie zmienił. Mam problem z wyrażaniem uczuć. Dziewczyny chyba wyczytały moje myśli, bo chórkiem zaczęły coś krzyczeć.
- My ci pomożemy! - zerwały się z podłogi i pociągnęły mnie za sobą do mojego pokoju. - Ale najpierw musimy cię jakoś ubrać, niech sobie popatrzy - na ich twarzach gościły uśmiechy. Nie, nie uśmiechy, wręcz BANANY! Zaśmiałam się i popędziłam tuż za nimi.
Harry:
- Możesz w końcu usiąść? Czym się tak denerwujesz? - Liam przyglądał mi się ze skupieniem. Od dobrych trzydziestu minut chodziłem po pokoju.
- Wczoraj zbłaźniłem się przed Martiną - westchnąłem i opadłem na kanapę obok niego. - I w dodatku dzisiaj mam po nią podjechać, aby zabrać ją i dziewczyny na próbę. Co, jeśli...
- Harry, Harry! Co jej takiego powiedziałeś? - zabawa w psychologa, super!
- No...zapytałem ją czy kogoś ma, potem ona, głupio odpowiedziałem i spytałem o pianki... - Zayn wybuchł śmiechem, przerywając moją wypowiedź.
- Czekaj, czekaj...spytałeś ją o pianki? - złapał się za brzuch.
- Nie ma w tym nic śmiesznego - Payne spojrzał na niego karcąco. Mulat wyprostował się i wrócił do swojego pokoju. - Co jest dziwnego w tym, że spytałeś ja o chłopaka? - zwrócił się tym razem do mnie.
- Ja...nie wiem. Czuję się tak dziwnie, ona też się zmieszała. Chciałem zrobić dobre pierwsze wrażenie, a wszystko spieprzyłem - uderzyłem się w czoło. Liam poklepał mnie po plecach, dodając otuchy.
- Nie ma w tym nic wstydliwego, wyolbrzymiasz wszystko. Zakochany człowiek robi wiele rzeczy. Nawet najmniejszy szczegół ma dla niego znaczenie
- Nie jestem zako...
- Harry, nie wypieraj tego, wszyscy widzimy, co się z tobą dzieje. Louis śmiał się z twojej miny, kiedy ją zobaczyłeś. Nie przejmuj się, był wstawiony. W nocy musieliśmy go taszczyć po schodach do pokoju, a ty zasnąłeś nam w aucie - czy oni mieli rację? Dlaczego ja tak wszystko wyolbrzymiam?
- Macie rację, - wstałem z kanapy. - Gdzie są moje klucze - mówiłem do siebie, sprawdzając każdą kieszeń po kolei. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- No.. to cześć! - Louis wypruł z pokoju jak oparzony, kierując się na dół schodami. W głowie zapaliła się czerwona lampka.
- Louis!! - ruszyłem za nim w pogoń. - Oddawaj klucze!
Martina:
Dziewczyny przyszykowały dla mnie odpowiednie ubrania. Nie widziałam sensu, aby się stroić, lecz one mnie nie słuchały. Próbowały mnie wcisnąć w jakąś kusą sukienkę, ale stanowczo odmówiłam.
- Naprawdę? Musicie to robić? - zapytałam, wychodząc z łazienki.
- Okręć się - Camila podpierała się o rękę, przymrużając oczy. - Idealnie - uśmiechnęła się. Przewróciłam oczami.
- Dobra, ale jeżeli będę musiała jechać na amputację nóg, osobiście was zabiję! - Te rurki były naprawdę ciasne!
- Możesz i nawet nas wypatroszyć - dodała Lucy z tym swoim diabolicznym uśmieszkiem. - Idziemy! - chwyciła mnie za rękę i zeszłyśmy schodami do salonu. - Harry powinien być lada chwila - zachichotała.
- Albo już jest - Camila wskazała na okno. Chłopak podchodził właśnie do drzwi.
- Otwórz mu - Lucy popchnęła mnie. Mały włos, a złapałabym zająca. Zgromiłam ją wzrokiem. Chwyciłam za klamkę.
- Cześć - powitałam go uśmiechem. Zlustrował mnie wzrokiem.
- Wyglądasz...
- Bosko! - Camila zaćwierkała, śmiejąc się przy tym. Westchnęłam.
- Louis zrobił coś z moim autem i nie chciał się przyznać, więć musimy ich na pieszo - dodał, oczekując na reakcję dziewczyn.
- Świetnie! Świeże powietrze dobrze dotleni wasze mózgi, abyście mogli powiedzieć to, co....JAK JA KOCHAM SPACERY - Lucy klasnęła w dłonie, wywijając się od dokończenia swojej wypowiedzi. Rzuciłam w jej stronę krótkie "obserwuję cię" i chwyciłam swoją bluzę.
- Zbierajcie się - krzyknęłam, aby przywrócić dziewczyny na ziemię. Camila podeszła do mnie. Wymieniły z Lucy spojrzenia i wypchnęły mnie za drzwi.
- Wy idźcie, nie czekajcie, Lucy...umm...ona...Zapomniała czegoś z pokoju, idę pomóc jej poszukać
- I do tego ty jej jesteś potrzebna? - Harry zaśmiał się z energii dziewczyn.
- No bo wiesz..to jest...kolczyk! Tak, kolczyk! Wpadł mi za...szafę! O! I musimy go wyciągnąć - Lucy kiwała głową, uśmiechając się szeroko.
- Ale nie masz dzisiaj...- urwała mi zdanie.
- Nie marudź, idź. Pa! - i zamknęły drzwi. Po krótkiej chwili razem z Harrym wybuchnęliśmy śmiechem. Dziewczyny nas wykiwały. Specjalnie to zrobiły. Na próbę miałam się udać z brunetem.
_____________________________________________________
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)
xoxo, Sashelle ♥
- Rozmawiałaś wczoraj ze Styles'em, opowiadaj - Lucy dźgnęła mnie w bok łokciem, puszczając przy tym oczko. Westchnęłam i zakryłam twarz dłońmi. Marzyłam o tym, aby Camila wróciła już z kuchni. Nie lubię rozmawiać na ten temat.
- Co mam mówić? Po prostu pytałam się, o której mamy próbę - rzuciłam niechętne spojrzenie w stronę mojej przyjaciółki.
- Na początku nie wyglądało, jakbyś z nim rozmawiała TYLKO o próbie - podkreśliła. - Byłaś speszona - zachichotała.
- I to cię tak bawi? - patrzyłam na nią z niedowierzaniem.
- Co kogo bawi? - do salonu weszła Camila z kubkami herbaty dla nas wszystkich. Położyła je na stoliku i usiadła obok nas po turecku.
- Martina nie chce się przyznać, o czym rozmawiała wczoraj z Harry'm - Lucy wymownie poruszała brwiami.
- Och, daj jej spokój - machnęła ręką - Później mi powiesz, co nie? - to pytanie było kierowane w moją stronę.
- Taa, jasne - odpowiedziałam sarkastycznie. Działały mi na nerwy..ale i tak je kocham. Spojrzałam na nie i przewróciłam oczami. - Spytał mnie tylko czy kogoś mam i...
- Aha!! Dlatego się speszyłaś - Lucy wskazała na mnie palcem.
- Uspokój się, kobieto. Nawet jeśli, to co? - skrzyżowałam ręce na piersi.
- Oni ci się nadal po...
- Nawet nie kończ! - wstałam z podłogi. - Mówiłam wam, że z tym skończyłam. Nie widzieliśmy się od 3 lat
- Ale teraz się widzicie. Mało tego, my z nimi PRACUJEMY - Camila musiała dorzucić swoje przysłowiowe trzy grosze. Takie wypowiedzi nakręcają Lucy jeszcze bardziej i nie przestaje zadawać bezsensownych pytań czy też wygłaszać swoich "mądrości".
- Może warto dać temu jeszcze jedną szansę? Wczoraj tak się na ciebie patrzył. Tym maślanym wzrokiem...tą miną - nie wytrzymałam i uderzyłam ją w głowę poduszką.
- Lucy! To, że ty chcesz, aby ktoś na ciebie patrzył nie znaczy, że Harry tak robił - Bawiło mnie jej zachowanie. Camila podniosła rękę.
- W sumie...popieram ją. Faktycznie, dziwnie się wczoraj na ciebie gapił - obie zachichotały. - Daj mu szansę - przez moją głowę przelatywało mnóstwo myśli. "Coby było, gdyby..." Nie ukrywam, że nawet w najmniejszym stopniu Harry nadal mi się podoba, ale mój charakter się nie zmienił. Mam problem z wyrażaniem uczuć. Dziewczyny chyba wyczytały moje myśli, bo chórkiem zaczęły coś krzyczeć.
- My ci pomożemy! - zerwały się z podłogi i pociągnęły mnie za sobą do mojego pokoju. - Ale najpierw musimy cię jakoś ubrać, niech sobie popatrzy - na ich twarzach gościły uśmiechy. Nie, nie uśmiechy, wręcz BANANY! Zaśmiałam się i popędziłam tuż za nimi.
Harry:
- Możesz w końcu usiąść? Czym się tak denerwujesz? - Liam przyglądał mi się ze skupieniem. Od dobrych trzydziestu minut chodziłem po pokoju.
- Wczoraj zbłaźniłem się przed Martiną - westchnąłem i opadłem na kanapę obok niego. - I w dodatku dzisiaj mam po nią podjechać, aby zabrać ją i dziewczyny na próbę. Co, jeśli...
- Harry, Harry! Co jej takiego powiedziałeś? - zabawa w psychologa, super!
- No...zapytałem ją czy kogoś ma, potem ona, głupio odpowiedziałem i spytałem o pianki... - Zayn wybuchł śmiechem, przerywając moją wypowiedź.
- Czekaj, czekaj...spytałeś ją o pianki? - złapał się za brzuch.
- Nie ma w tym nic śmiesznego - Payne spojrzał na niego karcąco. Mulat wyprostował się i wrócił do swojego pokoju. - Co jest dziwnego w tym, że spytałeś ja o chłopaka? - zwrócił się tym razem do mnie.
- Ja...nie wiem. Czuję się tak dziwnie, ona też się zmieszała. Chciałem zrobić dobre pierwsze wrażenie, a wszystko spieprzyłem - uderzyłem się w czoło. Liam poklepał mnie po plecach, dodając otuchy.
- Nie ma w tym nic wstydliwego, wyolbrzymiasz wszystko. Zakochany człowiek robi wiele rzeczy. Nawet najmniejszy szczegół ma dla niego znaczenie
- Nie jestem zako...
- Harry, nie wypieraj tego, wszyscy widzimy, co się z tobą dzieje. Louis śmiał się z twojej miny, kiedy ją zobaczyłeś. Nie przejmuj się, był wstawiony. W nocy musieliśmy go taszczyć po schodach do pokoju, a ty zasnąłeś nam w aucie - czy oni mieli rację? Dlaczego ja tak wszystko wyolbrzymiam?
- Macie rację, - wstałem z kanapy. - Gdzie są moje klucze - mówiłem do siebie, sprawdzając każdą kieszeń po kolei. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
- No.. to cześć! - Louis wypruł z pokoju jak oparzony, kierując się na dół schodami. W głowie zapaliła się czerwona lampka.
- Louis!! - ruszyłem za nim w pogoń. - Oddawaj klucze!
Martina:
Dziewczyny przyszykowały dla mnie odpowiednie ubrania. Nie widziałam sensu, aby się stroić, lecz one mnie nie słuchały. Próbowały mnie wcisnąć w jakąś kusą sukienkę, ale stanowczo odmówiłam.
- Naprawdę? Musicie to robić? - zapytałam, wychodząc z łazienki.
- Okręć się - Camila podpierała się o rękę, przymrużając oczy. - Idealnie - uśmiechnęła się. Przewróciłam oczami.
- Dobra, ale jeżeli będę musiała jechać na amputację nóg, osobiście was zabiję! - Te rurki były naprawdę ciasne!
- Możesz i nawet nas wypatroszyć - dodała Lucy z tym swoim diabolicznym uśmieszkiem. - Idziemy! - chwyciła mnie za rękę i zeszłyśmy schodami do salonu. - Harry powinien być lada chwila - zachichotała.
- Albo już jest - Camila wskazała na okno. Chłopak podchodził właśnie do drzwi.
- Otwórz mu - Lucy popchnęła mnie. Mały włos, a złapałabym zająca. Zgromiłam ją wzrokiem. Chwyciłam za klamkę.
- Cześć - powitałam go uśmiechem. Zlustrował mnie wzrokiem.
- Wyglądasz...
- Bosko! - Camila zaćwierkała, śmiejąc się przy tym. Westchnęłam.
- Louis zrobił coś z moim autem i nie chciał się przyznać, więć musimy ich na pieszo - dodał, oczekując na reakcję dziewczyn.
- Świetnie! Świeże powietrze dobrze dotleni wasze mózgi, abyście mogli powiedzieć to, co....JAK JA KOCHAM SPACERY - Lucy klasnęła w dłonie, wywijając się od dokończenia swojej wypowiedzi. Rzuciłam w jej stronę krótkie "obserwuję cię" i chwyciłam swoją bluzę.
- Zbierajcie się - krzyknęłam, aby przywrócić dziewczyny na ziemię. Camila podeszła do mnie. Wymieniły z Lucy spojrzenia i wypchnęły mnie za drzwi.
- Wy idźcie, nie czekajcie, Lucy...umm...ona...Zapomniała czegoś z pokoju, idę pomóc jej poszukać
- I do tego ty jej jesteś potrzebna? - Harry zaśmiał się z energii dziewczyn.
- No bo wiesz..to jest...kolczyk! Tak, kolczyk! Wpadł mi za...szafę! O! I musimy go wyciągnąć - Lucy kiwała głową, uśmiechając się szeroko.
- Ale nie masz dzisiaj...- urwała mi zdanie.
- Nie marudź, idź. Pa! - i zamknęły drzwi. Po krótkiej chwili razem z Harrym wybuchnęliśmy śmiechem. Dziewczyny nas wykiwały. Specjalnie to zrobiły. Na próbę miałam się udać z brunetem.
_____________________________________________________
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 3
Martina:
- Już jesteśmy na miejscu - powiedział Liam i wysiedliśmy z samochodu.
- Wow, ale tutaj ładnie - byliśmy na bardzo, bardzo dużym placu. Było tutaj palenisko, a dookoła niego ławeczki. Całość terenu była porośnięta starymi, wielkimi drzewami, które dodawały temu miejscu nadzwyczajnego uroku. Znajdował się tam też niewielki domek kempingowy - jak przypuszczam dwuosobowy, nie siedmio. Dla zainteresowanych, lubiących taplać się w zimnej, brudnej wodzie jest tam też jeziorko.
- Przyjeżdżamy tutaj już drugi rok i zawsze było fajnie - rzucił krótko Zayn, wyciągając dwie wielkie siatki z zakupami z bagażnika - Chłopaki, może któryś byłby tak dobry i mi pomógł ? - nikt jednak nawet nie zareagował na pytanie mulata - Hallo, czy ktoś mnie w ogóle słucha ? - zapytał ponownie, lecz nadal nikt nie raczył choćby zerknąć w jego stronę. - Louis, do jasnej cholery, jesteś najbliżej i nie udawaj, że mnie nie słyszysz, chodź tu teraz i mi pomóż!
- Dobrze, dobrze już idę - po tonie jego głosu było słychać, że nie bardzo chciało mu się wracać do samochodu.
- To co, kochani, zaczynamy imprezę, dawajcie coś do zjedzenia - Niall był nie możliwy. Przez całą jazdę tutaj nie mówił nic innego tylko cały czas powtarzał, że jest głodny.
- Niall zamknij się wreszcie, głowa już boli od tego twojego gadania - Harry miał taką minę jakby za chwilę na prawdę miał wybuchnąć.
- Harry przestań, przecież on nic złego nie robi. Taki już jest i tyle. Znasz go trzy lata i powinieneś się do tego przyzwyczaić - powiedziałam łagodnym głosem.
- Uwierz mi do tego nie da się przyzwyczaić - odpowiedział.
- Rozpalamy ognisko - rzekł Liam. Z mojej dzisiejszej obserwacji wynikało, że był on bardziej rozrywkowy, niż zwykle. Zayn opowiadał mi, że on zazwyczaj taki nie jest, ale czasami ma głupie pomysły. Może miał po prostu dzisiaj jakiś lepszy dzień i tyle.
Tak siedząc teraz na jednej z ławeczek i rozmyślając ile się dzisiaj wydarzyło nie zauważyłam, że ognisko jest już rozpalone i jakiś czas płonie. Cieszyłam się, że spotkałam dawnego przyjaciela, może nie tylko przyjaciela, ale byłam szczęśliwa. Już dawno nie czułam się tak dobrze. Wiedziałam, że razem z dziewczynami rozpoczynamy nowy rozdział w swoim życiu. A właśnie gdzie podziały się Camila i Lucy....
- Hej, widział ktoś dziewczyny ? - zapytałam. Nikt nie odpowiedział, ale Zayn wskazał ręką kierunek, w którym zobaczyłam moje przyjaciółki. To, co robiły zawsze mnie zdziziwiało. Te dwie głupie baby kąpały się właśnie w tym zapyziałym jeziorze. Zastanawiałam się, co je tak odmieniło. Znałam je dość dobrze i odkąd sięgam pamięcią, nigdy nie lubiły się kąpać, a tym bardziej w takiej zimnej i brudnej wodzie.
- Dziewczyny - zaczęłam spokojnie - mogę wiedzieć, co robicie ? - zapytałam.
- Trzeba korzystać z okazji. Kto wie, może taka się już więcej nie powtórzy - odpowiedziała Lucy.
- Nie ściemniajcie. Znam was tyle lat i wiem, że nigdy się tak nie zachowywałyście. Komu chcecie zaimponować ? - byłam bardzo ciekawa, jaką usłyszę od nich odpowiedź.
- Ja nikomu - odpowiedziała Camila - ale pomagam Lucy. Spodobał jej się Liam, a biedna nasza przyjaciółka boi się do niego zagadać
- Najodważniejsza z całej grupy, ma cykora i to przed chłopakiem? - nie wierzyłam w to co słyszę.
- No, co ? Czy ja nie mogę się czegoś bać ? - zapytała z sarkazmem.
- Nie wiem czy wiesz, ale wydaje mi się, że Payne nie lubi zbyt szałowych dziewczyn, a teraz wyłaźcie, bo będziecie chore i przegapicie występ na Arenie o2.
Kiedy dołączyłyśmy do reszty grupy Louis podał dziewczynom koce, żeby mogły się okryć i zaczęliśmy pieczenie kiełbasek.
Harry:
- Harry ! Harry podaj do mnie - krzyczał Zayn. Jejku, czy on naprawdę musi się tak drzeć - pomyślałem.
- Oj nie tak w drugą stronę - znowu się wydarł.
- Ok, koniec z tym. Pasuje. Nie mam już siły - powiedziałem i skierowałem się w stronę ogniska. Siatkówka to jednak nie jest sporta dla mnie.
- Mięczak - szybko rzucił jeszcze przez ramię, ale nie chciało mi się na to reagować, ponieważ wiedziałem, że chłopak był lekko wstawiony.
Doszedłem do paleniska i usiadłem na ławeczce obok Martiny.
- I jak tam dobrze się bawisz ? - zapytałem
- Jest bardzo fajnie, dziękuje - uśmiechnęła się do mnie.
- Długo się nie widzieliśmy - zaczął.
- Ładnych parę lat - odpowiedziałam
- I pewnie wiele się przez ten czas zmieniło - z każdym wypowiadanym zdaniem stawałem się coraz bardziej smutny.
- Nie przejmuj się, teraz będziemy razem pracować, więc trochę sobie pogadamy.
- Takk.... - przez moment między nami utworzyła się niewidzialna szczelina i krępująca cisza, którą natychmiastowo musiałem przerwać - Masz kogoś - Harry ty idioto, też nie masz o co pytać zaraz na pierwszym spotkaniu.
- Nie, nie mam - wyczułem skrępowanie ze strony mojej przyjaciółki - a ty ?
- Aktualnie też nie - aktualnie nie, co to za odpowiedź. Jaki ja jestem głupi. Chyba naprawdę nie potrafię już porozmawiać z Martiną. Minęło zbyt wiele czasu.
- Chcesz piankę - Zastanawiałem się o co mógłbym ją jeszcze spytać, a pianki to była moja pierwszy myśl. Chyba zacznę stosować metodę Niall'a. Podryw na jedzenie - zacząłem się śmiać w duchu z samego siebie.
- Tak poproszę. Posłuchaj Harry ?
- Tak ?
- Chciałam się zapytać gdzie i o której spotkamy się jutro na próbie ? - nie wiem czy mi się wydawało, czy dziewczyna jąkała się kiedy ze mną rozmawiała. Może to jakiś rodzaj stresu. Nie znam się.
- Wiesz co, Paul powiedział, że nasze studio nagraniowe będzie idealne. - Nasz menadżer miał czasami fajne pomysły. Studio był duże i spokojnie będziemy się tam dobrze bawić.... i oczywiście pracować.
- Słuchajcie kochani - powiedział Niall - kończymy już nasz pobyt tutaj - rzeczywiście było już dosyć późno - bo jak wiecie jutro mamy ciężki dzień pracy, a jak wiemy niektórzy ledwo trzymają się na nagach - wypowiadając te słowa spojrzał w stronę Louisa. Chłopak naprawdę ledwo chodził, a raczej nie chodził tylko się czołgał - więc kochani zbieramy wszystkie rzeczy i wracamy do domu.
Powrót do domu był raczej wesoły, no może nie dla wszystkich. Tomlinson miał raczej zarzygany powrót. Reszta ekipy czuła się bardzo dobrze. Pożegnaliśmy się i uzgodniłem z Martiną, że spotkamy się jutro o 10:00. Już nie mogłem się doczekać.
_____________________________________________________
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)
xoxo, Ala.
- Już jesteśmy na miejscu - powiedział Liam i wysiedliśmy z samochodu.
- Wow, ale tutaj ładnie - byliśmy na bardzo, bardzo dużym placu. Było tutaj palenisko, a dookoła niego ławeczki. Całość terenu była porośnięta starymi, wielkimi drzewami, które dodawały temu miejscu nadzwyczajnego uroku. Znajdował się tam też niewielki domek kempingowy - jak przypuszczam dwuosobowy, nie siedmio. Dla zainteresowanych, lubiących taplać się w zimnej, brudnej wodzie jest tam też jeziorko.
- Przyjeżdżamy tutaj już drugi rok i zawsze było fajnie - rzucił krótko Zayn, wyciągając dwie wielkie siatki z zakupami z bagażnika - Chłopaki, może któryś byłby tak dobry i mi pomógł ? - nikt jednak nawet nie zareagował na pytanie mulata - Hallo, czy ktoś mnie w ogóle słucha ? - zapytał ponownie, lecz nadal nikt nie raczył choćby zerknąć w jego stronę. - Louis, do jasnej cholery, jesteś najbliżej i nie udawaj, że mnie nie słyszysz, chodź tu teraz i mi pomóż!
- Dobrze, dobrze już idę - po tonie jego głosu było słychać, że nie bardzo chciało mu się wracać do samochodu.
- To co, kochani, zaczynamy imprezę, dawajcie coś do zjedzenia - Niall był nie możliwy. Przez całą jazdę tutaj nie mówił nic innego tylko cały czas powtarzał, że jest głodny.
- Niall zamknij się wreszcie, głowa już boli od tego twojego gadania - Harry miał taką minę jakby za chwilę na prawdę miał wybuchnąć.
- Harry przestań, przecież on nic złego nie robi. Taki już jest i tyle. Znasz go trzy lata i powinieneś się do tego przyzwyczaić - powiedziałam łagodnym głosem.
- Uwierz mi do tego nie da się przyzwyczaić - odpowiedział.
- Rozpalamy ognisko - rzekł Liam. Z mojej dzisiejszej obserwacji wynikało, że był on bardziej rozrywkowy, niż zwykle. Zayn opowiadał mi, że on zazwyczaj taki nie jest, ale czasami ma głupie pomysły. Może miał po prostu dzisiaj jakiś lepszy dzień i tyle.
Tak siedząc teraz na jednej z ławeczek i rozmyślając ile się dzisiaj wydarzyło nie zauważyłam, że ognisko jest już rozpalone i jakiś czas płonie. Cieszyłam się, że spotkałam dawnego przyjaciela, może nie tylko przyjaciela, ale byłam szczęśliwa. Już dawno nie czułam się tak dobrze. Wiedziałam, że razem z dziewczynami rozpoczynamy nowy rozdział w swoim życiu. A właśnie gdzie podziały się Camila i Lucy....
- Hej, widział ktoś dziewczyny ? - zapytałam. Nikt nie odpowiedział, ale Zayn wskazał ręką kierunek, w którym zobaczyłam moje przyjaciółki. To, co robiły zawsze mnie zdziziwiało. Te dwie głupie baby kąpały się właśnie w tym zapyziałym jeziorze. Zastanawiałam się, co je tak odmieniło. Znałam je dość dobrze i odkąd sięgam pamięcią, nigdy nie lubiły się kąpać, a tym bardziej w takiej zimnej i brudnej wodzie.
- Dziewczyny - zaczęłam spokojnie - mogę wiedzieć, co robicie ? - zapytałam.
- Trzeba korzystać z okazji. Kto wie, może taka się już więcej nie powtórzy - odpowiedziała Lucy.
- Nie ściemniajcie. Znam was tyle lat i wiem, że nigdy się tak nie zachowywałyście. Komu chcecie zaimponować ? - byłam bardzo ciekawa, jaką usłyszę od nich odpowiedź.
- Ja nikomu - odpowiedziała Camila - ale pomagam Lucy. Spodobał jej się Liam, a biedna nasza przyjaciółka boi się do niego zagadać
- Najodważniejsza z całej grupy, ma cykora i to przed chłopakiem? - nie wierzyłam w to co słyszę.
- No, co ? Czy ja nie mogę się czegoś bać ? - zapytała z sarkazmem.
- Nie wiem czy wiesz, ale wydaje mi się, że Payne nie lubi zbyt szałowych dziewczyn, a teraz wyłaźcie, bo będziecie chore i przegapicie występ na Arenie o2.
Kiedy dołączyłyśmy do reszty grupy Louis podał dziewczynom koce, żeby mogły się okryć i zaczęliśmy pieczenie kiełbasek.
Harry:
- Harry ! Harry podaj do mnie - krzyczał Zayn. Jejku, czy on naprawdę musi się tak drzeć - pomyślałem.
- Oj nie tak w drugą stronę - znowu się wydarł.
- Ok, koniec z tym. Pasuje. Nie mam już siły - powiedziałem i skierowałem się w stronę ogniska. Siatkówka to jednak nie jest sporta dla mnie.
- Mięczak - szybko rzucił jeszcze przez ramię, ale nie chciało mi się na to reagować, ponieważ wiedziałem, że chłopak był lekko wstawiony.
Doszedłem do paleniska i usiadłem na ławeczce obok Martiny.
- I jak tam dobrze się bawisz ? - zapytałem
- Jest bardzo fajnie, dziękuje - uśmiechnęła się do mnie.
- Długo się nie widzieliśmy - zaczął.
- Ładnych parę lat - odpowiedziałam
- I pewnie wiele się przez ten czas zmieniło - z każdym wypowiadanym zdaniem stawałem się coraz bardziej smutny.
- Nie przejmuj się, teraz będziemy razem pracować, więc trochę sobie pogadamy.
- Takk.... - przez moment między nami utworzyła się niewidzialna szczelina i krępująca cisza, którą natychmiastowo musiałem przerwać - Masz kogoś - Harry ty idioto, też nie masz o co pytać zaraz na pierwszym spotkaniu.
- Nie, nie mam - wyczułem skrępowanie ze strony mojej przyjaciółki - a ty ?
- Aktualnie też nie - aktualnie nie, co to za odpowiedź. Jaki ja jestem głupi. Chyba naprawdę nie potrafię już porozmawiać z Martiną. Minęło zbyt wiele czasu.
- Chcesz piankę - Zastanawiałem się o co mógłbym ją jeszcze spytać, a pianki to była moja pierwszy myśl. Chyba zacznę stosować metodę Niall'a. Podryw na jedzenie - zacząłem się śmiać w duchu z samego siebie.
- Tak poproszę. Posłuchaj Harry ?
- Tak ?
- Chciałam się zapytać gdzie i o której spotkamy się jutro na próbie ? - nie wiem czy mi się wydawało, czy dziewczyna jąkała się kiedy ze mną rozmawiała. Może to jakiś rodzaj stresu. Nie znam się.
- Wiesz co, Paul powiedział, że nasze studio nagraniowe będzie idealne. - Nasz menadżer miał czasami fajne pomysły. Studio był duże i spokojnie będziemy się tam dobrze bawić.... i oczywiście pracować.
- Słuchajcie kochani - powiedział Niall - kończymy już nasz pobyt tutaj - rzeczywiście było już dosyć późno - bo jak wiecie jutro mamy ciężki dzień pracy, a jak wiemy niektórzy ledwo trzymają się na nagach - wypowiadając te słowa spojrzał w stronę Louisa. Chłopak naprawdę ledwo chodził, a raczej nie chodził tylko się czołgał - więc kochani zbieramy wszystkie rzeczy i wracamy do domu.
Powrót do domu był raczej wesoły, no może nie dla wszystkich. Tomlinson miał raczej zarzygany powrót. Reszta ekipy czuła się bardzo dobrze. Pożegnaliśmy się i uzgodniłem z Martiną, że spotkamy się jutro o 10:00. Już nie mogłem się doczekać.
_____________________________________________________
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze nikogo nie zabiła :)
xoxo, Ala.
Subskrybuj:
Posty (Atom)