Louis :
- Przecież musiałem mu zabrać, te kluczyki -chodziłem nerwowo w tę i z powrotem po naszej garderobie
- A nie sądzisz, że to trochę zbyt szybko ? - zapytała Zayn - ja wiem, że on ją kocha bo to widać. Sam przez to przechodziłem - nagle zaśmiał się gromkim śmiechem, ale za chwile znowu spoważniał - oni dopiero dwa dni temu się spotkali ! - to już nie był jego łagodny, męski ton głosu. Wszystko co mówił, starał się wymawiać, w moją stronę. Z mojego punktu widzenia wyglądało to tak jakby chciał mi coś wyrzucić.
- Zayn - chciałem zacząć spokojnie, ale po chwili nie wytrzymałem i wybuchłem - Harry jest moim przyjacielem i widzie co się z nim dzieje, kiedy jest i myśli o tej dziewczynie. Pozwoliłem mu pójść tylko jeden krok do przodu, to wszystko - kiedy skończyłem mówić, zorientowałem się, że mój ton głosu strasznie się uniuół. Może nawet bardziej niż bym tego chciał.
- Wow, wow, wow stary nie unoś się tak, przecież nikt cie tu o nic nie oskarża, a drzesz się jakby Cię ze skóry obdzierali - ton Liama zdawał się mnie uspokajać.
- Sorry chłopaki - rzuciłem szybko i wyszedłem z pomieszczenia.
Nie chciałem, żeby to tak wyszło. Harry był moim najlepszym kumplem i nie chciałem, żeby się męczył. Miałem małą nadzieję, że on kiedyś to doceni i będzie mi za to dziękował. Tak jak ja dziękowałem jemu. Tak, pamiętam to jak dziś. Po zakończeniu X Factor'a nie mogłem uwierzyć, że dalej będziemy rozwijać swoją karierę. W jednym z miast Wielkiej Brytani miałem okazję porozmawiać z wieloma fajnymi dziewczynami, jednak nie miałem odwagi zagadać do NIEJ. Eleanor moja obecna dziewczyna, dzięki kumplowi takiemu jak Harry jesteśmy teraz razem. Może gdyby nie on i jego sztuczki w podrywaniu dziewczyn, byłbym teraz singlem. Często zastanawiam się co by było gdyby. Jestem szczęśliwy, ze wtedy mi pomógł. Będę jego dłużnikiem do końca życia, chociaż kto wie, może nie długo spłacę swój dług....
Zamyślony swoimi sprawami, nie zauważyłem, że idąc długim korytarzem doszedłem już do studia. Byli już tam wszyscy. Wszyscy to znaczy : Harry, Martina, Lucy i Camila. Reszty chłopaków jeszcze nie było. Nie czekając ani chwili dłużej podszedłem do swoich podopiecznych i rozpoczęliśmy pracę.
Martina:
Byłam prawie w stu procentach pewna, że Camili wpadł w oko Louis. Ciągle się do niego uśmiechała i robiła maślane oczy. Nie zdarzało się to u niej często. Zazwyczaj, kiedy spotkała fajnego chłopaka. Nie można było zaprzeczyć Lou w rzeczy samej był fajny. Ba, to nawet mało powiedziane, on jest bardzo utalentowany i przystojny, co na pewno bardzo podobało się mojej przyjaciółce.
Tak się im przyglądając zapomniałam nawet gdzie się znajduję. Studio, Studio One Direction. Wszystko było tu takie.... inne niż sobie wyobrażałam. Większe. Samo pomieszczenie nie zrobiłoby większego znaczenia na osobie, która bywała już w wielu innych studiach. Dla mnie jednak było to coś wyjątkowego.Nigdy jeszcze nie miałam możliwości przebywania w takim pomieszczeniu. Było tutaj bardzo dużo nowoczesnych sprzętów, których nazwy nawet nie znałam. Pod ścianą w drugim końcu pokoju leżały, porozwalane na podłodze kable. Było ich tam tak dużo, że zaczęłam się zastanawiać, czy ktoś kiedykolwiek potrafił by je odplatać.
- Hej Martina, ty ziemia - ręka Harry'ego pojawiła się nagle przede mną, oznajmiając mi, że nie skupiam się nad tym, nad czym powinnam. - Przez chwilę zacząłem się zastanawiać, czy potrafisz spać z zamkniętymi oczami - odkąd pamiętam Harry zawsze śmiał się ze swoich mało śmiesznych żartów. Tym razem nie było inaczej, jego szczery śmiech był taki zaraźliwy, że sama zaczęłam się śmiać, co jeszcze nigdy mi się nie przytrafiło.
- Nie wiem czy wiesz - zaczęłam mówić, lekko się uspokajając - ale twoje gł;upie teksty nadal mnie nie śmieszą - rzuciłam z ironią.
- Ale się śmiałaś - jego oczy rozbłysły, a na ustach zagościł ten piękny uśmiech, który tak zawsze bardzo kochałam. Tego mi chyba brakowało najbardziej. Przez te długie trzy lata, które przeżyłam bez niego musiałam sobie jakoś radzić, bez jego śmiechu, pięknych zielonych oczu i nadal kręconych, kasztanowych włosów - Czemu mi się tak przyglądasz ? - zapytał. No, tak. Znowu zostałam przyłapana na tym, że nie kontroluje swojego wzroku. Lekko się speszyłam i na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Nie wiem czemu, ale zdarzało mi się to tylko wtedy, kiedy byłam w obecności Styles'a. Nawet wtedy, jeszcze w szkole. Kiedy rozmawiałam z każdym innym chłopakiem byłam pewna siebie i nigdy nie pozwoliłabym sobie na coś takiego, a przy nim....
Chciałam właśnie wstać, kiedy Harry przeczesał ręką swoje bujne włosy. Moje nogi w tej samej chwili zrobiły się jak z waty. Zadecydowałam zostać w swojej pozycji, nie chcąc się przewrócić.
- To co zaczynamy od początku - powiedział i puścił do mnie oko.
Zaczęłam śpiewać jedną z piosenek, która miała pojawić się na naszym koncercie.
- Nie, nie. Stop, źle ! - krzyknął, ale wyczułam w jego głosie lekkie rozbawienie. - Musisz to wyśpiewać bardziej naturalnie, nie zbyt siłowo - zaczął mnie pouczać. - I przede wszystkim nie fałszuj. Kiedy śpiewasz długie "a" skoncentruj się aby barwa twojego głosu nie schodziła zbyt nisko, bo wtedy brzydko brzmisz.
- Harry nienawidzę kiedy mnie poprawiasz. Z tej perspektywy wcale się nie zmieniłeś.
- Moja droga, nie buntuj mi się tutaj - szybko zmienił swój ton "nauczyciela" na bardziej uwodzicielski. Nie wiem czy wiedział, ale na mnie nie bardzo to działało. - Jeżeli chodzi o śpiew, to jestem od ciebie bardziej doświadczony i niestety, podkreślam niestety musisz mnie słuchać.
- Ale ja już jestem zmęczona - wiedziałam, że Hazza nie znosił kiedy marudziłam, a ja nie wiedziałam jak mam mu się odgryźć, więc postanowiłam zwalić całą winę na moje wymuszone zmęczenie.
- Ok w takim razie zrobimy sobie przerwę - kiedyś zastanawiałam się czy on udaje, czy naprawdę jest taki głupi. Nie zrozumiał mojej aluzji wypowiedzianej w jego stronę. No cóż, głąby już tak czasami mają.
- A nie możemy skończyć już na dzisiaj - zapytałam swoim najsłodszym głosem na jaki było mnie w tej chwili stać.
- Teoretycznie moglibyśmy, ale czy nie sądzisz, że nie zrobiliśmy zbyt wielkich postępów.
- Ty i te twoje "teoretycznie" w szkole zawsze mnie to wkurzało - odwróciłam wzrok.
- Dobra - powiedział - kończymy już, ale musisz coś teraz dla mnie zrobić - to był szantaż. Harry chciał zakończyć pracę, ale musiałam coś dla niego zrobić
- Słucham co takiego ? - z tego co udało mi się zaobserwować, mój zażenowany głos nie zrobił na nim większego wrażenia.
- Wyjdziemy teraz z tego studia i .... - przerwałam mu
- I co ? - zapytałam
- I pójdziemy napić się razem kawy - jego odpowiedź lekko mnie zaskoczyła. Myślałam, że będzie wymagał od mnie czegoś bardziej... wymagającego.
- Cóż.. w takim razie idziemy - chwyciłam swoją kurtkę i wyszliśmy ze studia.
_____________________________________________________
Siemka kochani, jeżeli doszliście już tutaj to znaczy, że przeczytaliście 5. rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodobał. Jeśli tak skomentujcie, dla was to naprawdę chwilka a my cieszymy się, jeżeli widzimy dużą liczbę komentarzy pod rozdziałem. Motywuje nas to do dalszego działania :)
○ Notki na blogu będą pojawiać się raz tygodniu (prawdopodobnie w weekend'y). Na zmianę.
○ Więcej informacji o nas znajdziecie w zakładce "O Nas".
○ W razie pytań i wątpliwości, możecie skontaktować się z którąś z nas w zakładce "Kontakt".
○ O wszelkich nowościach będziecie informowane/i w zakładce "Ogłoszenia", także radzę zaglądać :)
Liczymy
na szczere komentarze oraz opinię na temat bloga i rozdziałów. Jeżeli
macie jakieś rady lub błędy, możecie śmiało je wytykać. Krytyka jeszcze
nikogo nie zabiła :)
xoxo, Ala
O Boże ! To jest świetne. Pisz szybko next , bo już nie mogę !!
OdpowiedzUsuńZapraszam także do mnie na nowy rozdział :
http://for-you-louis-tomlinson.blogspot.com/
Jest świetny, zastanawiam się czemu nie piszesz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś pojawi się tu coś :)
OdpowiedzUsuń